Nagłówek reklamowy

poniedziałek, 30 grudnia 2013

"Łapanie życia" - György Moldova

     
     Nazwisko autora być może powie coś starszym czytelnikom bloga - choć i to niekoniecznie. Dla młodszych, podejrzewam, jest on osobą zupełnie obcą. Dlatego najpierw kilka słów o nim. A zatem - po pierwsze Węgier, po drugie - powieściopisarz, dziennikarz, reportażysta, czasem również satyryk. W swoim kraju - instytucja, prawdziwy mistrz reportażu. Wyjątkowo płodny (jego opublikowane reportaże można liczyć w tysiącach stron), do tego - niezmiernie poczytny. Jego reportaże sprzedawały się w setkach tysięcy nakładu. A czemu? Bo nie tylko pisał, co wie i czego się dowiedział, ale przede wszystkim - wiedział co, i jak pisze. Nieobca mu była zarówno ciężka praca robotnika kolejowego czy górnika, jak też i studia reżyserskie. 
     Wydany w Polsce tom jest wyborem z pięciu zbiorów reportaży wydanych na Węgrzech w latach 70. Zostały podzielone na cztery rozdziały: "Na bocznicy", "Chwała ci, Komló!", "Skarga Örségu" i "Zauroczeni dymem parowozu". Każdy z nich ma swoją specyfikę, każdy cykl był efektem długotrwałej, nierzadko wielomiesięcznej pracy w terenie, wyborem z dziesiątek zapisanych od deski do deski brulionów. György Moldova zabiera nas w podróż w czasie i przestrzeni, na Węgry - i czasu świeżo powojennego, i spokojniejszych lat 70. A wszystko to w bardzo wciągającym stylu...

czwartek, 26 grudnia 2013

"Poradnik globtrottera, czyli Blondynka w podróży" - Beata Pawlikowska


      Autorka jest znaną i doświadczoną podróżniczką, a jej wspomnienia z podróży w różne egzotyczne zakątki naszej planety pojawiają się często na rynku czytelniczym w postaci kieszonkowych, niezbyt grubych książeczek. Tym razem i rozmiar większy, i stron znacznie więcej, wypełnionych treściami nie mniej ciekawymi, za to bardziej praktycznymi. Otóż tym razem pani Beata skupia się przede wszystkim na przekazaniu czytelnikowi jak największej ilości pożytecznych rad, pozwalających podróżować bezpieczniej i bardziej komfortowo. Co oczywiście nie oznacza, że żadnych wspomnień z podróży się w tej książce nie znajdzie, jest ich wystarczająco dużo. Ale tym razem nie są myślą przewodnią...
      Na początek dostajemy pakiet rad dotyczących właściwego pakowania się na dalekie ekspedycje. Czyli - jak dobrać odpowiedni plecak, jak rozmieścić w nim poszczególne przedmioty, by były zawsze i wygodnie dostępne, jak również co powinno się w nim znajdować, a co, i dlaczego, lepiej zostawić w domu. Swoje racje argumentuje bardzo rzeczowo i jestem przekonany, że warto ich posłuchać. Następnie porady dotyczące podróży lotniczych - jak i gdzie najlepiej kupować bilety, jakie pułapki mogą czekać na lotniskach, a także, w jaki sposób zminimalizować niedogodności związane z przelotem.

środa, 25 grudnia 2013

"Sława i fortuna : listy do Michaela Kandla 1972-1987" - Stanisław Lem

   
      Stanisław Lem wielkim pisarzem był i basta. I nawet po jego śmierci miłośnicy jego twórczości otrzymali coś wyjątkowego, dostali książkę inną niż te, do których się przyzwyczaili za życia pana Stanisława. Po wydaniu korespondencji między Lemem, a innym wybitnym pisarzem - Sławomirem Mrożkiem, w tym roku ukazał się zbiór listów, kierowanych przez Lema do Michaela Kandla, jego amerykańskiego tłumacza, który doskonale radził sobie z przekładem nawet tak skrajnie trudnych utworów jak "Cyberiada", czy "Pamiętnik znaleziony w wannie". Olbrzymi tom, o objętości ponad 700 stron, powstających przez 15 lat, pozwala czytelnikowi prześledzić rozwój relacji między nimi, a przy okazji - poznać Stanisława Lema z innej, bardziej osobistej i prywatnej strony.

niedziela, 22 grudnia 2013

"Tytus, Romek i A'Tomek, księga V - Podróż do ćwierć koła świata" - Henryk Jerzy Chmielewski

     
Podróż do ćwierć koła świata
     Stary, stareńki komiks, o przygodach trójki harcerzy - przyjaciół, z których jeden ma jeszcze daleką drogę do uczłowieczenia... Tym razem konstruktor A'Tomek z wanny i odkurzacza zbudował wannolot. Chłopcy postanawiają wyruszyć w podróż krajoznawczą i pozwiedzać świat. Na początek jednak próbują nauczyć się języków obcych metodą słuchania nagrań podczas snu. Metoda teoretycznie działa, jednak Tytusowi pechowo nastawiono wywiad z chuliganem zamiast właściwej płyty. Pierwszym celem podróży miał być zerowy południk geograficzny w Londynie. Bohaterowie wyruszają w drogę i już zaraz po starcie napotykają pierwszą przeszkodę - rakietę kontroli paszportowej. Podobno scena ta została dodana na specjalne polecenie cenzury, której nie podobała się idea, by trójka przyjaciół mogła polecieć na Zachód bez żadnej kontroli. Potem podróż mijała już bez zakłóceń, ale...

środa, 18 grudnia 2013

"To musi się udać : podróż blogera na koszt Twittera" - Paul Smith

   
     Jesteś młodym Anglikiem z Newcastle, do niedawna pracującym w radiu. Twoim największym osiągnięciem jako recenzenta jest określenie muzyki Spice Girls jako "akustycznego naśladownictwa stada kotów obdzieranych ze skóry" i wywróżenia im zerowej kariery. Ale składasz wypowiedzenie. Zaczynasz pracować jako bloger "The Guardian", przywiązany do stałego łącza i komputera. Poznajesz też uroki Twittera. I pewnego dnia, pod wpływem kaca i wielkiego tłoku w Tesco, decydujesz się wyruszyć w podróż na drugi koniec świata, za pomocą Twittera właśnie. Ogrom swojego wariactwa uświadamiasz sobie w pełni, kiedy zdajesz sobie sprawę, że musisz przekonać do tego pomysłu swoją żonę. Poślubioną niedawno. Cztery dni wcześniej.
     Szybko ustalasz sobie cel podróży. Zupełne antypody, a konkretnie najbliższy im ląd. Czyli Wyspę Campbella koło Nowej Zelandii. Rezerwat przyrody z listy UNESCO. Przyjmujesz także swoisty pentalog podróży: primo, oferty transportu i noclegu będziesz przyjmować tylko za pomocą Twittera; secundo - płacić możesz tylko za jedzenie, picie i zawartość walizki; tertio - plany maksymalnie na 3 dni do przodu; quarto - jeśli będzie kilka ofert, możesz wybierać. Jeśli tylko jedna... cóż, musisz ruszyć w drogę w ciągu 48 godzin. I po piąte - jeśli w ciągu 24 godzin nie znajdziesz sposobu na kontynuację - misja się kończy. Czyste szaleństwo, nieprawdaż?

niedziela, 15 grudnia 2013

"Rocznik 2013-2014" : encyklopedia piłkarska FUJI - Andrzej Gowarzewski

   
 Czterdziesty drugi tom wielkiej polskiej encyklopedii piłkarskiej, a licząc tomy poświęcone poszczególnym klubom i inne albumy wydawnictwa - coś około siedemdziesiąta futbolowa publikacja znanego i cenionego w gronie specjalistów wydawnictwa GiA. Tym razem podsumowujący piłkarskie wydarzenia z sezonu 2012-2013. Chwalić, jak zawsze, jest za co i chyba tylko zupełny laik albo szaleniec stwierdziłby, że tej książki na półce mieć nie warto (oczywiście, zakładam choć podstawowe zainteresowanie sprawami piłkarskimi, osoby obojętne na uroki tego sportu pewnie będą mieć zupełnie inne zdanie).

czwartek, 12 grudnia 2013

"Na końcu języka : poradnik leksykalno-gramatyczny" - Stanisław Bąba, Bogdan Walczak

     
     Jak sama nazwa wskazuje, poradnik. Do tego wydany w 1992, a język od tego czasu się już trochę zdążył pozmieniać. Ale - wydany przez PWN i rekomendowany do użytku szkolnego, a wtedy jeszcze poziom kształcenia był całkiem przyzwoity. Więc zajrzeć sobie można. Tym bardziej, że jest oparty na felietonach publikowanych w różnych czasopismach, w tym w "Języku Polskim" w latach 1977-1991, więc można przy okazji poznać trochę praktycznej historii języka w ostatnich latach. Dobrane felietony można podzielić na dwie główne części. W pierwszej znajdą się rozważania dotyczące kwestii ogólnych, podczas gdy do drugiej trafiły te, które omawiają konkretne przypadki zaczerpnięte z uzusu, podzielone z kolei na cztery grupy: zagadnienia leksykalne, frazeologiczne, składniowe oraz fleksyjne.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

"Sergiusz, Czesław, Jadwiga" - Maria Nurowska

     
   Teoretycznie bohaterką powieści jest narratorka, zaś fabułą - jej losy, jej biografia - od młodości aż po późną dojrzałość. Jednak to tylko pozory. Jej historia stanowi bowiem tylko tło i służy ukazaniu losów dwójki wybitnych polskich literatów oraz kobiety, która stanęła między nimi...
     Wszystko zaczyna się w momencie, kiedy Anna Krzemińska, jeszcze jako świeża maturzystka, wyrwała się z PRL-u na wakacje do dziadka w angielskim Hastings. Tam, zupełnie przypadkowo, poznaje innego emigranta, w dość podeszłym już wieku. Podczas krótkiej rozmowy pyta się jej, czy mówi jej coś nazwisko - Sergiusz Piasecki. Choć chwaliła się, że będzie zdawać na polonistykę, wspomniana postać okazała się dla niej nieznaną. Dopiero potem, gdy przeglądała biblioteczkę dziadka, zdała sobie sprawę, że nieznajomy mówił wtedy właśnie o sobie... Po pięciu latach, w 1964, podczas kolejnych odwiedzin, tuż przed obroną, postanowiła odwiedzić pisarza jeszcze raz i z nim porozmawiać. Odniosła przy tym sukces - udało jej się namówić go, by zgodził się na spisanie swojej biografii. I tak dzień po dniu młoda Ania poznawała fascynujący życiorys Piaseckiego. Początkowo pisała ręcznie, potem udało jej się zorganizować dyktafon, pozwalający na nagrywanie przebiegu rozmowy. Poznawała trudne dzieciństwo urodzonego na Kresach pisarza, trudne relacje między jego ojcem, matką - służącą u niego, a także piękną macochą, która nigdy nie wyszła za mąż za ojca Sergiusza. Odkrywa jego trudności z identyfikacją narodową - był obcym zarówno dla Polaków, jako mówiący po rosyjsku, jak i dla Rosjan, dla których zawsze pozostawał "polacziszką". A do tego - trudny i niepospolity charakter. Młody Siergiuszek trafia do tiurmy za atak z bronią na inspektora szkolnego, bierze udział w walkach ulicznych w Mińsku, potem walczy w białoruskich oddziałach armii Piłsudskiego. A jakby było mało - ostatecznie ląduje w "dwójce", zajmując się wywiadem i przemytem...

środa, 4 grudnia 2013

"Żółw przypomniany" : przewodnik po Świecie Dysku uaktualniony aż do "Niucha" - Terry Pratchett, Stephen Briggs

     
     Książka po raz pierwszy w Anglii ukazała się w 1994, a obecna wersja stanowi już czwarte zaktualizowane wydanie. Nie ma w tym zresztą nic dziwnego, skoro ilość książek ze Świata Dysku wciąż rośnie i rośnie. Ta jest i nie jest jedną z nich, ośmieliłbym się stwierdzić, że jest swojego rodzaju metaksiążką. Nie znajdziecie tu nowych historii z życia, dajmy na to, Rincewinda, Marchewy czy Niani Ogg. Absolutnie. I jeśli jej nie przeczytacie - Wasza wiedza o okrągłym świecie teoretycznie nie ucierpi. No ale, właśnie. Teoretycznie. Bo czy jest na świecie ktoś, oprócz, być może, samego Sir Terry'ego, kto jest w stanie, w każdej chwili, udzielić wyczerpującej informacji o nawet najmniej ważnych postaciach, przedmiotach, czy zjawiskach znanych z Ankh-Morpork i okolic? Czy powie, bez długiego wertowania licznych tomów serii, cokolwiek o Czercie, Far-re-ptah, Oranjecratesie albo Shakerze Wistleyu? 

czwartek, 28 listopada 2013

PRL - w klimacie absurdu (praca zbiorowa)

   
Po blisko 25 latach od zmiany ustroju PRL wciąż pozostaje obiektem licznych kontrowersji. W społeczeństwie nie udało się wypracować jednolitego spojrzenia na ten czas, pomiędzy dwiema skrajnościami - uwielbieniem i krańcową krytyką znajduje się całe spektrum odcieni pośrednich, zawierających w różnych proporcjach oba te elementy. Dlatego do lektury tej książki przystępowałem ze sporą dawką niepewności, czy autorzy byli w stanie ukazać tę różnorodność. Obaw bynajmniej nie łagodził fakt, że została wydana pod patronatem "Faktu", który, cokolwiek by mówić, raczej nie jest symbolem obiektywnego i rzetelnego dziennikarstwa. Ale cóż, akurat na dworcu nic lepszego się dostać nie dało, a na podróż lektura zawsze się przyda. Więc... ruszyłem w podróż po Polskiej Republice Ludowej. 

sobota, 16 listopada 2013

"Jak fotografować ABSOLUTNIE WSZYSTKO aparatem cyfrowym" - Tom Ang

     
Tym razem w moje łapki wpadł piękny album-poradnik, wydany pod patronatem National Geographic. Samo to jest wystarczającą gwarancją jakości i właściwie gdybym przerwał pochwały już w tym miejscu - też by wystarczyło. Ale nie przerwę, opiszę dokładniej. Gruba, twarda, elegancka okładka zapowiada solidność - i rzeczywiście, nie ma rozczarowania. Blisko 400 stron wypełnionych instrukcjami i dobrymi radami - jakimi sposobami można w bardzo zauważalny sposób podnieść jakość swoich fotografii, jakich metod warto się nauczyć, by zostać kimś więcej, niż zwykłym amatorem pstrykania, jakich mnóstwo na świecie. Autor otwiera też oczy czytelnika na wiele drobiazgów, na które często nie zwraca się uwagi, na rolę wyobraźni, podpowiada ciekawe możliwości kompozycyjne. To wszystko podzielone na osiem kategorii tematycznych, a mianowicie:

środa, 13 listopada 2013

"Mgnienie ekranu" - Terry Pratchett

   
 Sir Terry to jeden z moich ulubionych autorów. Oczywiście, pierwszym skojarzeniem jest Świat Dysku (Wenecjo, dziękuję!), ale tym razem nie będzie o nim... to znaczy będzie, ale nie na pierwszym planie. Tom "Mgnienie ekranu" daje czytelnikowi możliwość zapoznania się z opowiadaniami Pratchetta, napisanymi we wcześniejszych etapach jego twórczości. Większość z nich nie jest w żaden sposób związana z płaskim i kolistym światem na słoniach i A'Tuinie, nie są też wzajemnie powiązane. Warto docenić także, że do każdego opowiadania autor dorzuca co najmniej kilka zdań komentarza, wyjaśniającego, co się przyczyniło do ich powstania, z czym się autorowi kojarzą we wspomnieniach i tym podobne cenne uwagi odautorskie, pozwalające poczuć się jeszcze bliżej pisarza. A że opowiadań w tomie jest aż 32, każdemu z nich poświęcę przynajmniej kilka zdań. Na pierwszy ogień pójdą opowiadania, że tak się wyrażę, ziemskie. A zatem, gotowi do podróży przez twórczość sir Terry'ego?

piątek, 8 listopada 2013

"Olek i wielka wyprawa" - Zofia Woźnicka

     
Historię młodego Olka Harta czytałem wieki temu. Ostatnio pewnie pod koniec podstawówki. Potem chętnie bym do niej wrócił, ale nie byłem w stanie jej odnaleźć - tym bardziej, że pamiętałem jedynie treść, a tytułu i nazwiska autorki zapomniałem do reszty. Ale od czego internet? Długie poszukiwania pomogły ustalić potrzebne dane, Allegro - zamówić książkę w kilka sekund, Poczta Polska przyniosła mi ją do domu. I przez parę godzin przypominałem sobie dzieciństwo...
     Olka poznajemy w wakacje po zakończeniu piątej klasy. Wraz z rodzicami i nowonarodzoną siostrzyczką wyjeżdża na wieś, "pod gruszę". I wszystko jest ładnie i pięknie, Olek integruje się z miejscowymi dziećmi, do czasu pewnej gry w dwa ognie. Nagły atak duszności przeszkodził chłopcu w zabawie, w integracji również. Od tego czasu Olek spędzał czas głównie samotnie. Ataki powtarzały się, ale chłopiec próbował je ukryć przed otoczeniem. Udawało mu się to do czasu przypadkowego spotkania studenta medycyny, który rozpoznał chorobę. Olek cierpiał na astmę.
      Rodzina Olka oczywiście się przestraszyła i wysłała go do lekarza. Z babcią Noną, co zadecydowało o najbliższych miesiącach naszego bohatera. Mianowicie lekarz, po imieniu, odgadł pochodzenie babci Nony, córki polskiego zesłańca i pewnej Gruzinki, i zasugerował, by wysłać chłopca na kurację w góry, do kraju jego przodków.

czwartek, 7 listopada 2013

"Dziewczynka z majowymi kwiatkami" - Karin Wahlberg

 
    Kryminał, podobno bestsellerowy. W akcję wkraczamy od środka, w momencie, gdy przesłuchiwana jest osoba, która odnalazła ciężko ranną sąsiadkę. Ofiarą jest blisko 70-letnia kobieta, Doris Västlund, lokatorka domu zamieszkiwanego przez wiele innych osób. I zaraz po przesłuchaniu przeskakujemy do dwóch dziewczynek - Viktorii i Liny, które sprzedają majowe kwiatki, poruszając się na rowerach. Viktoria ma pecha, potrącona przez samochód trafia właśnie do tego domu. I czekając, aż ktoś po nią przyjedzie - chodzi po mieszkaniach i sprzedaje resztkę kwiatków. Następuje opis śledztwa w sprawie morderstwa (kobieta umiera w szpitalu). Policjanci nie potrafią odnaleźć sprawcy, a sytuacja dodatkowo się komplikuje w momencie, kiedy Viktoria znika bez śladu. Teraz mają na głowie już dwa śledztwa.

poniedziałek, 4 listopada 2013

"Tarapaty praprawnuków" - Jerzy Jasiński

   
   Książeczka niewielkiego formatu, mniejsza niż zwykły zeszyt B5. Ale za to prawie 200 stron, na których autor zamieścił prawie 70 króciutkich futuresek- humoresek ulokowanych w dalekiej przyszłości (a to XXVI, a to L wiek...), o charakterze, w zamyśle, mocno dystopijnym. Jego celem było bowiem przedstawienie ewentualnych możliwych kłopotów i uciążliwości życia codziennego, problemów, z którymi będą się borykać nasi potomkowie.

czwartek, 31 października 2013

"Języki indoeuropejskie" pod red. Leszka Bednarczuka

   
Obwoluta kiedyś była, ale się zmyła.
  Znowu praca naukowa. Tym razem jeszcze bardziej, niż tablice fizyczne. Ale cóż, zboczenie zawodowe, a poza tym lubię od czasu do czasu odświeżyć sobie zdobytą kiedyś tam wiedzę. Więc padło na bardzo solidne dzieło językoznawcze. 
     Książka (a właściwie to książki, bo są dwa tomy) jest jednym z najpełniejszych i chyba cały czas najlepszych opracowań poświęconych językom indoeuropejskim jako całości dostępnym w języku polskim. Języki zostały podzielone i opisane według grup i stopni pokrewieństwa, nie zaś alfabetycznie. Z jednej strony utrudnia to znalezienie poszukiwanego języka, z drugiej, dzięki wspólnemu opisowi języków spokrewnionych, pozwala uwypuklić najważniejsze dla danej grupy fakty. 
     Dla porządku wymienię omawiane grupy, w kolejności, w jakiej pojawiają się w pracy: języki indyjskie, irańskie i dardyjskie, tocharski, języki anatolijskie, ormiański, grecki i pozostałe indoeuropejskie języki Bałkanów są prezentowane w tomie pierwszym. Tom drugi opisuje języki italskie, romańskie, celtyckie, germańskie, bałtyckie oraz słowiańskie. Warto odnotować, że omawiane są nie tylko języki współczesne, autorzy dużo miejsca poświęcają również tak istotnym dla indoeuropeistyki językom jak sanskryt, łacina czy dużo mniej znany - tocharski.

sobota, 26 października 2013

"Las cieni" - Jean-Christophe Grangé

   
   Jeanne Korowa, młoda sędzia śledcza z Nanterre. Karierę w służbach śledczych podjęła pod wpływem losu swojej brutalnie zamordowanej siostry. Chciałaby się zajmować morderstwami, jednak trafiają jej się inne, mniej drastyczne sprawy. Wszystko się zmienia, kiedy na jej biurko trafiają dokumenty, sugerujące nielegalne wykorzystanie francuskiej broni w zamachu na prezydenta Timoru Wschodniego. Jeanne widzi w tym olbrzymi potencjał i żwawo przystępuje do dzieła. Jednym z elementów śledztwa jest założenie podsłuchów u osób zamieszanych w sprawę. Jednak Jeanne nie potrafi się powstrzymać i zarządza założenie podsłuchu u psychoterapeuty mężczyzny, z którym była związana. Odkrywa brutalną prawdę, że była tylko jedną z wielu, i to wcale nie tą najważniejszą. Do tego nie potrafi się oprzeć urokowi głosu psychoterapeuty i zafascynowana nim przesłuchuje kolejne godziny nagrań. 
     Tymczasem jej najlepszy przyjaciel z pracy, François, również sędzia śledczy, prowadzi sprawę tajemniczego morderstwa - ofiara została zabita w okrutny sposób, zaś napastnik nie tylko wymalował ściany dziwnymi, tajemniczymi znakami, lecz także pożywił się ciałem ofiary - jakby odprawiał jakiś prehistoryczny rytuał. Szybko okazuje się, że po pierwszym morderstwie nastąpiły kolejne, popełnione w bardzo podobny sposób. Jeanne jest przekonana, że winnym jest jeden z pacjentów psychoterapeuty, którego sesję odsłuchała dzięki nielegalnemu podsłuchowi. Dołącza do śledztwa Françoisa, choć nie w pełni oficjalnie i legalnie. Wydaje się, że śledztwo jest na dobrym tropie i bliskie rozwiązania, kiedy François ginie w pożarze własnego mieszkania.

środa, 23 października 2013

"Ginące plemię" - Farley Mowat

   Ihalmiutowie. Czy ta nazwa mówi cokolwiek komuś z Was? Bez odwiedzin u wujka Google i cioci Wikipedii? Podejrzewam, że nic, albo prawie nic - tak samo zresztą jak mnie, zanim rozpocząłem lekturę. A więc, pokrótce: plemię eskimoskie, z dalekiej północy Kanady. Bytujące w okolicach Windy Bay i jeziora Nueltin. Pierwotnie - myśliwi, których całe życie było związane z tuktu - reniferami. Gdy w 1893 po raz pierwszy zetknęli się z białymi, w osobie geologa J. Tyrrella, byli dumnym i całkiem licznym plemieniem, które doskonale sobie radziło z dziką naturą i ewentualnymi przeciwnościami losu...
     Autor książki, Farley Mowat, dotarł do nich nieco ponad 50 lat potem, sytuacja była już dużo trudniejsza. Biali kupcy, nakłaniając Ihalmiutów do przestawienia się z polowania na renifery na zdobywanie drogocennych lisich skórek, w znacznym stopniu zmienili zwyczaje plemienia. Nie byłoby to może niczym specjalnie szkodliwym - do czasu Wielkiego Kryzysu. Ceny na skórki spadły wielokrotnie, a kupcy odeszli z tundry. Nie powiadamiając Ihalmiutów, którzy wciąż łowili lisy - teraz już bezwartościowe. Nie wiedzieli, że nikt już na nich nie czeka, nikt nie da im jedzenia i amunicji w zamian za zdobyty towar. Czekał ich tylko głód, albowiem polując przez wiele lat na lisy, zapomnieli o dawnych łowach na renifery, wyszli z wprawy, dawny sprzęt myśliwski zgnił i zardzewiał. Autor przytacza wspomnienia Eskimosów o tamtych czasach, gdy w czasie długiej i mroźnej zimy jedynym pożywieniem mogły być resztki butów ze skóry renifera, wywar z kory drzew, czy nawet ludzkie i zwierzęce odchody wykopywane spod śniegu. Gdy starzy ludzie, wiedząc, że jedzą pokarm na darmo, wychodzili rozebrani w zamieć śnieżną, by w spokoju zamarznąć i dać młodszym członkom rodziny większe szanse na przeżycie.

sobota, 19 października 2013

"Raireva : mity, legendy i podania polinezyjskie" - Henryka Romańska, pod red. Aleksandra Posern-Zielińskiego

   
 Na początek kwestie formalne: książka jest pracą popularnonaukową, ale z akcentem położonym jednak na naukowość. Stanowi VI tom Biblioteki Popularnonaukowej, wydawanej przez Polskie Towarzystwo Ludoznawcze, rocznik 1972, nakład 3000 egzemplarzy. Więc może być ciężko do niej dotrzeć. Mnie wpadła w łapki gdzieś na rynku, w stercie starych książek po 1 zł sztuka. Aczkolwiek uważam, że zdecydowanie jej zawartość jest warta więcej. 
     Cóż więc takiego znajdziemy w tej brązowej, niezbyt grubej książce, której okładkę zdobi wielka rzeźba z Mórz Południowych? Różne rzeczy. Przede wszystkim to, co zapowiada sam tytuł książki. Mity, podania i dawne legendy, przetłumaczone i trochę dostosowane do naszych kryteriów estetycznych, pochodzące z tak egzotycznych terenów jak (epitety wzięte z tytułów rozdziałów): ojczyzna sławnych nawigatorów - Samoa, śpiewające atole koralowe - Wyspy Cooka, kraina pachnących gardenii - Tahiti, wyspa Maorysów - Nowa Zelandia, wyspa tajemniczych posągów - Wyspa Wielkanocna oraz kraj tańców hula-hula - Hawaje. Warto podkreślić, że każdy z krajów, którego mity są prezentowane, został obdarzony dość wyczerpującym wstępem, dzięki któremu możemy poznać, przynajmniej pokrótce, jego historię - jak na pozycję popularyzatorską przystało.

czwartek, 17 października 2013

"Tablice fizyczno-astronomiczne" wydawnictwa Adamantan

   
   Książka nie do czytania ciurkiem (no, chyba, że jesteś nerdem na poziomie Sheldona - to jak najbardziej). Bardzo obszerne i solidne kompendium wiedzy z różnych dziedzin fizyki oraz astronomii. Większość w postaci tabelek z cyferkami, które sporej części ludzi niczego nie powiedzą. Ale gdy już komuś coś powiedzą, to z dużym sensem i pomocą. Pozwalają też w miarę skutecznie stwierdzić o jakich dziedzinach fizyki ma się jakiekolwiek pojęcie, a jakie pozostają czarną magią. Ja cenię te tablice za to, że pełnią także funkcje popularyzatorskie, nierzadko zawierając w tabelkach także różnego rodzaju ciekawostki naukowe i wyniki najnowszych badań. Innymi słowy - jeśli potrzebujesz dokładnej informacji o module skręcalności lantanu, znajdziesz to w tej książce. Jeśli chcesz sobie przypomnieć wzór na swobodny spadek - ta książka jest dla Ciebie. Jeśli chcesz się dowiedzieć, jak w starożytności mierzono czas, jakie były i są sposoby przechowywania informacji w komputerach, albo jak będzie wyglądać Wszechświat za miliardy miliardów lat - również dowiesz się tego.

poniedziałek, 14 października 2013

"Krew z krwi Jezusa" - Laurence Gardner

   
 Tytuł mógłby wskazywać, że mamy do czynienia z jakąś książką o tematyce religijnej. Jest tak, ale i nie jest tak. Ujmując treść w kilku słowach - "Kod Leonarda", tylko w wersji naukowej. Chociaż to, oczywiście, spłycenie. Autor prezentuje bowiem alternatywną interpretację faktów przedstawionych w Biblii (i nie tylko w niej), popierając to obszerną bibliografią. Przedstawia związki chrześcijaństwa (a wcześniej judaizmu) z religiami pogańskimi, ze szczególnym uwzględnieniem wierzeń egipskich. Wyjaśnia wiele zdarzeń biblijnych (w tym cuda), interpretując je jako język ezopowy, mający na celu ukrycie prawdy przed rzymskimi prześladowcami. Pokazuje, w jaki sposób wskrzeszenie Łazarza, zmartwychwstanie i cały opis męki Jezusa odnoszą się wyłącznie do ich symbolicznej roli w ówczesnej społeczności religijnej. Według niego Maria nie była dziewicą w sensie fizycznym, Jezus miał żonę i dzieci, a jego potomstwo przeżyło i uciekło do Europy Zachodniej. Autor omawia rolę Jezusa i Józefa z Arymatei w rozwoju kościoła irlandzkiego oraz w powstaniu dynastii Merowingów, wykazuje także ich związek z celtyckimi władcami i legendami o królu Arturze. Twierdzi, że Kościół Katolicki dopuszczał się wielokrotnie manipulacji, zmieniających pierwotny przekaz Jezusa i jego uczniów, a także za wszelką cenę starał się ograniczyć rolę kobiety (zwłaszcza Marii Magdaleny) w przekazach. W jego wywodach pojawiają się druidzi, karty tarota, templariusze (wraz z magiczną matematyką, opartą na systemie dwunastkowym), Makbet i Banko, purytanie Cromwella i jeszcze kilka postaci historycznych. Według autora do dziś żyją potomkowie dynastii Stewartów/Stuartów, którzy pochodzą bezpośrednio od Jezusa i Józefa z Arymatei. Bibliografia do książki liczy kilkanaście stron, w załącznikach można znaleźć drzewa genealogiczne wszystkich śledzonych przez autora linii.

sobota, 12 października 2013

"Sprawa nerwowej żałobniczki" - Erle Stanley Gardner

   
   A zatem jeszcze raz Perry Mason, tym razem jedynie z 56-letnim opóźnieniem. W tej książce znakomity adwokat miał zamiar nie zajmować się żadnymi sprawami i wyjechał na wakacje w góry. Oczywiście, zamiar się nie udał. Mianowicie pewnej nocy w domku pewnego playboya rozległ się huk wystrzału, brzęk szkła i kobiecy krzyk. Usłyszała to Bella Adrian. Tak się złożyło, że poprzedniego wieczoru jej córka spędzała czas z rzeczonym playboyem na oglądaniu zdjęć. I matka była pewna, że nie wróciła w tym momencie do domu, więc sprawczynią zamieszania musiała być ona - Carlotta. Jak na kochającą matkę przystało, wybrała się pieszo do domu Arthura, posprzątała wszystko, co mogłoby mieć związek z jej córką, a następnego dnia rano, po wizycie jednego z życzliwych i wścibskich sąsiadów, udała się do wypoczywającego akurat w tej miejscowości Perry'ego. Efekt był taki, że matka próbowała ochraniać córkę, córka z kolei była przekonana, że to Bella zabiła Arthura w obronie honoru córki i ochraniała matkę. A ponieważ Carlotta wolała powierzyć swoje interesy sądowe narzeczonemu, również adwokatowi, tyle, że początkującemu, stworzyło to sytuację, w której Mason po raz kolejny mógł błysnąć swoim kunsztem prawniczym i ów węzeł gordyjski przeciąć. Tym razem do wyjaśnienia zagadki przyczyniła się szklanka ze stolika Arthura, ujawniono też całkiem interesujące role jednej z kochanek Arthura oraz jego służącej.

"Sprawa samotnej dziedziczki" - Erle Stanley Gardner

   
  Jeden z wielu tomów przygód detektywa Perry'ego Masona i jego zespołu. Mają jedną wadę - są prawie zawsze do bólu schematyczne. Ponieważ jest to pierwsza książka o Masonie, którą opisuję, przytoczę schemat pokrótce: do kancelarii adwokata przybywa klient z nagłym lecz nietypowym problemem. Zaintrygowany Mason przyjmuje zlecenie i w niedługim czasie odkrywa, że pozornie prosta sprawa wiąże się z morderstwem. Klient nie ułatwia prowadzenia sprawy, zatajając część informacji i/lub działając na własną rękę. Adwokat podejmuje rozmaite działania, nierzadko ocierając się o naruszenie etyki zawodowej lub przepisów prawa - jednak zawsze jest mu to wybaczane, ponieważ udaje się odkryć prawdę i wykazać niewinność klienta, po błyskotliwym przeprowadzeniu działań obrończych w trakcie procesu. To tyle, jeśli chodzi o schemat. W tej powieści wszystko zaczyna się w momencie, gdy właściciel gazety z anonsami towarzyskimi prosi Perry'ego o ujawnienie tożsamości autorki jednego z anonsów. Samo to zadanie okazuje się niezbyt trudne, ale... Rzeczona autorka, Marilyn, znajduje się w nieciekawej sytuacji. Jej matka opiekowała się, jako pielęgniarka, bogatym starszym panem, za co została wynagrodzona zapisem w testamencie. Sprawia to, że Marilyn staje się dziedziczką sporej fortuny, pod warunkiem jednak, że testament zostanie zrealizowany. A rodzina zmarłego nie ma zamiaru do tego dopuścić, pod pretekstem, że starszy pan nie był w pełni sił umysłowych w momencie jego tworzenia, kwestionują także własnoręczność podpisu. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy jeden ze świadków testamentu, przyjaciółka Marilyn, najpierw zostaje przekupiony, a następnie zadźgany nożem we własnym mieszkaniu. Podejrzenia padają na Marilyn, której podobny rozwój wypadków gwarantuje brak możliwości obalenia testamentu. Perry Mason podejmuje się, jak zawsze skutecznej, obrony, zaś główną rolę w procesie dowodowym odgrywa pewien odcisk palca na jednym z czeków. Oczywiście, kim był morderca - nie ujawniam :)

"Cudze życie" - Frédérique Deghelt

   
   Tym razem dla odmiany książka nowa, z 2007 (u nas wydana w 2010). Bohaterka książki budzi się pewnego pięknego poranka. Dzień wcześniej (a przynajmniej tak jej się wydaje) świętowała uroczyście podpisanie ważnej umowy i poznała przystojnego mężczyznę argentyńsko-rosyjskiego pochodzenia. Jednak po przebudzeniu się z przerażeniem odkrywa, że z właśnie poznanym znajomym ma trójkę dzieci, a w ogóle to od dawna są małżeństwem. 12 lat wspólnego życia zniknęło z jej pamięci. Bohaterka musi na nowo poznawać swoją rodzinę, przyjaciół...otaczający świat. Musi błyskawicznie się nauczyć opieki nad gromadką dzieci. Droga do odzyskania pamięci będzie bardzo trudna, często bolesna. Dzięki odnalezionemu po pewnym czasie pamiętnikowi, Marie odkryje, że jej małżeństwo tylko pozornie było udane i szczęśliwe - tuż przed utratą pamięci zorientowała się, że jej mąż zafascynował się inną, ona sama nie była tak zupełnie bez winy, zaś ich związek stanął na krawędzi. Być może tylko jej amnezja stworzy szansę, by przetrwał. I w momencie, gdy wszystko już jakoś zaczyna się układać, Marie odwiedza kosmetyczkę, która opowiada jej historię jednej ze swoich klientek. Historia wydaje się dziwnie podobna do tej, którą mogłaby opowiedzieć kobieta, która uwiodła jej męża. Marie przeżywa szok i zaprzestaje dalszych poszukiwań przeszłości, by skupić się na ratowaniu swojej miłości.

czwartek, 10 października 2013

Ján Sedlák - "Sławetna XII b" (oryginalny tytuł - "Vzrušenie")

   
     Na pierwszy ogień trafi słowacka powieść dla młodzieży. Jak można się po tytule domyślić, z czasów, gdy liceum było formalnie połączone ze szkołą podstawową. Miasto, w którym toczy się akcja, chyba nie zostało wymienione - a nawet jeśli, to nie odgrywa żadnego znaczenia. Wydarzenia mogą mieć miejsce gdziekolwiek, co stanowi jedną z zalet książki. Bohaterem zbiorowym jest jedna z klas maturalnych w liceum ogólnokształcącym oraz jej nauczyciele. Spędzamy z tym towarzystwem ostatni rok ich edukacji szkolnej. Poznajemy sympatyczną Danielę i jej najlepszą przyjaciółkę Wierkę. Obserwujemy, jak pod wpływem pierwszych miłości zmieniają się ich relacje, poznajemy ich rozterki. Ale również bliscy staną nam się Czarni Jeźdźcy - kwartet klasowych rozrabiaków, których pomysły często zasługują na krytykę i skarcenie, lecz mimo to są typowe dla dorastającej młodzieży i dodają kolorytu powieści. Nad wszystkim zaś czuwa Puchacz, czyli profesor Banski, wychowawca klasy. To on walczy o swoją młodzież, troszczy się o nią i stara się, by zbyt wcześnie nie pochłonęły jej atrakcje dorosłego życia - winiarnie, imprezy, czy nawet seks. Nie waha się stanąć w obronie swoich uczniów wobec dyrektora, dość typowego przedstawiciela komunistycznych urzędników. Co prawda, nie wszyscy uczniowie to doceniają, przynajmniej w tym momencie. Klasę żegnamy po zakończeniu matur, gdy ważą się dalsze losy młodzieży. Część dostanie skierowania na studia, część będzie musiała rozpocząć pracę. Ale pewnie za kilkanaście lat miło będą wspominać czasy liceum i swoich belfrów. Tak jak i ja w czasie lektury książki.

Powitalnie

A więc... postanowiłem zacząć sobie pisać o tym, co czytam - i co myślę o tym, co czytam. Choćby dlatego, że natrafiam na wiele interesujących książek, których w księgarniach nie widziano od lat, które zostały już zapomniane, a ich tytuły nikomu (lub prawie nikomu) nic nie mówią. Tymczasem po lekturze okazuje się, że potrafią przykuć uwagę na wiele chwil, skłonić do przemyśleń - po prostu wzbogacić. I warto je odkurzyć, przypomnieć, polecić. Może ktoś zaciekawiony moim opisem również spróbuje do takiej książki dotrzeć? Może też ją przeczyta z zaciekawieniem, uśmiechem, radością, wzruszeniem? Jeśli tak będzie, nawet tylko od czasu do czasu - to blog ten spełni swoją misję. Oczywiście, nowości też się tu czasami pojawią. Dlaczego nie. Ale nie oczekujcie wyłącznie nowości ;)