Nagłówek reklamowy

sobota, 12 października 2013

"Sprawa nerwowej żałobniczki" - Erle Stanley Gardner

   
   A zatem jeszcze raz Perry Mason, tym razem jedynie z 56-letnim opóźnieniem. W tej książce znakomity adwokat miał zamiar nie zajmować się żadnymi sprawami i wyjechał na wakacje w góry. Oczywiście, zamiar się nie udał. Mianowicie pewnej nocy w domku pewnego playboya rozległ się huk wystrzału, brzęk szkła i kobiecy krzyk. Usłyszała to Bella Adrian. Tak się złożyło, że poprzedniego wieczoru jej córka spędzała czas z rzeczonym playboyem na oglądaniu zdjęć. I matka była pewna, że nie wróciła w tym momencie do domu, więc sprawczynią zamieszania musiała być ona - Carlotta. Jak na kochającą matkę przystało, wybrała się pieszo do domu Arthura, posprzątała wszystko, co mogłoby mieć związek z jej córką, a następnego dnia rano, po wizycie jednego z życzliwych i wścibskich sąsiadów, udała się do wypoczywającego akurat w tej miejscowości Perry'ego. Efekt był taki, że matka próbowała ochraniać córkę, córka z kolei była przekonana, że to Bella zabiła Arthura w obronie honoru córki i ochraniała matkę. A ponieważ Carlotta wolała powierzyć swoje interesy sądowe narzeczonemu, również adwokatowi, tyle, że początkującemu, stworzyło to sytuację, w której Mason po raz kolejny mógł błysnąć swoim kunsztem prawniczym i ów węzeł gordyjski przeciąć. Tym razem do wyjaśnienia zagadki przyczyniła się szklanka ze stolika Arthura, ujawniono też całkiem interesujące role jednej z kochanek Arthura oraz jego służącej.
     Tym razem intryga chyba trochę bardziej zagmatwana niż w sprawie dziedziczki. Można się dość łatwo zgubić jeśli się nie czyta uważnie i nie próbuje na własną rękę rozwiązywać tajemnicy. Żadną nowiną nie jest to, że pozory mylą, natomiast to, w jakim stopniu i kierunku, może wywołać pewne zaskoczenie. Choć nie uważam tej książki za jedną z najlepszych w serii Masona, to jednak jako kryminał sprawdza się zupełnie przyzwoicie i na zapełnienie czasu wolnego nada się całkiem nieźle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz