Nagłówek reklamowy

środa, 25 grudnia 2013

"Sława i fortuna : listy do Michaela Kandla 1972-1987" - Stanisław Lem

   
      Stanisław Lem wielkim pisarzem był i basta. I nawet po jego śmierci miłośnicy jego twórczości otrzymali coś wyjątkowego, dostali książkę inną niż te, do których się przyzwyczaili za życia pana Stanisława. Po wydaniu korespondencji między Lemem, a innym wybitnym pisarzem - Sławomirem Mrożkiem, w tym roku ukazał się zbiór listów, kierowanych przez Lema do Michaela Kandla, jego amerykańskiego tłumacza, który doskonale radził sobie z przekładem nawet tak skrajnie trudnych utworów jak "Cyberiada", czy "Pamiętnik znaleziony w wannie". Olbrzymi tom, o objętości ponad 700 stron, powstających przez 15 lat, pozwala czytelnikowi prześledzić rozwój relacji między nimi, a przy okazji - poznać Stanisława Lema z innej, bardziej osobistej i prywatnej strony.

     A wszystko zaczęło się w momencie, gdy M. Kandel wygłosił referat o twórczości S. Lema na jednej z amerykańskich konferencji naukowych, umożliwiając jednocześnie polskiemu pisarzowi zapoznanie się z jego treścią. Ten z kolei, zaskoczony i zaintrygowany jej poziomem, a zwłaszcza odwołaniami do utworów bardzo słabo znanych nawet w Polsce, złożył Kandlowi propozycję przekładania swoich książek na język angielski, uważając go za jedyną wystarczająco kompetentną osobę. Kandel z kolei błyskawicznie przesyła próbki swoich tłumaczeń opowiadań z "Cyberiady" i "Dzienników gwiazdowych" - i tak nawiązała się nić współpracy, przekształcając się później w przyjaźń.
     Dlatego też listy pisane przez Lema do Kandla nabierają osobistego charakteru, niekiedy nawet bardzo. Oprócz spraw czysto służbowych (choć wcale nie mniej ciekawych!), dotyczących dyskusji nad poszczególnymi rozwiązaniami translatorskimi, strategiami wydawniczymi, czy problemami z uzyskaniem płatności od niesolidnych wydawnictw, czytelnik odnajdzie w nich dużo informacji o życiu osobistym Lema, o jego polskiej (i czasem zagranicznej również) codzienności. Oprócz poglądów filozoficznych na tematy egzystencjalne poznać można także sposób pracy autora, jego opinie na tematy polityczne (przy czym mocno dostaje się zarówno komunizmowi, jak i Zachodowi, choć dla zupełnie różnych przyczyn) - ale też i przeżycia Lema podczas okupacji, jego poglądy na wychowanie dzieci, czy też prozaiczne, acz uciążliwe czasami - problemy zdrowotne. A przede wszystkim - głębokie rozważania w kwestii, co lepsze i ważniejsze dla autora - czy sukces odniesiony dzięki wybitności (wiążącej się jednak z drastycznym ograniczeniem ilości czytelników, zdolnych to właściwie ocenić), czy też dzięki poczytności (wiążącej się na ogół z tworzeniem tandety skierowanej do czytelnika masowego).
     Przyjaźń i korespondencja kończy się w zasadzie w 1980 (po tej dacie Lem wysłał do Kandla już tylko cztery listy), zaś przyczyny takiego stanu należy upatrywać najpewniej w różnicy zdań na temat powieści "The Sleeping Beauty", którą zaczął pisać amerykański tłumacz. Wydaje się, że nie był w stanie pogodzić się z krytycznymi uwagami pod jej adresem, choć wygłaszanymi z pełną życzliwością.
     Wartością dodaną listów jest także język ich autora, wielce charakterystyczny, nacechowany erudycją. Wcale często zdarzają się wtręty obcojęzyczne, wyrazy obce, nierzadko szyk zdania odbiega od standardowego. Ciekawe są także stosowane przez niego specyficzne skróty (jak na przykład tzwany), zupełnie niestandardowe stosowanie wielkich liter, a także wszelkiego rodzaju autorskie rysunki, stanowiące urozmaicenie podczas lektury. Plus zdjęcia, ukazujące Stanisława Lema w różnych momentach jego życia.
     Książka będzie stanowić bezcenne źródło informacji dla wszystkich zainteresowanych życiem i twórczością Mistrza Stanisława. Jednak by w pełni móc ją docenić i się nią delektować jak należy, wypada być do tego odpowiednio przygotowanym - przynajmniej podstawowa znajomość dzieł pisarza, nie tylko tych beletrystycznych, jest w zasadzie koniecznością - bez tego lepiej się za nią nie zabierać. Podobnie jak bez dużego zapasu czasu i spokoju, lektura jest wymagająca i zdecydowanie nie nadaje się do komunikacji miejskiej, pociągu, czy innego hałaśliwego miejsca. Tylko domowe zacisze i to przez wiele godzin. Jeśli jednak spełni się te warunki, doświadczy się naprawdę wartościowego przeżycia intelektualnego, więc zdecydowanie polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz