Nagłówek reklamowy

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą antologia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą antologia. Pokaż wszystkie posty

środa, 2 kwietnia 2014

"Baśnie japońskie" - Royall Tyler

     Na blogu opisywałem już baśnie afrykańskie, tym razem przyszła pora na wydane w tej samej serii National Geographic opowieści z Kraju Kwitnącej Wiśni. Jest ich mrowie a mrowie, bo dokładnie 220, zaczerpniętych z rozmaitych japońskich zbiorów (od początku VIII wieku aż po rok 1578) i najczęściej dotyczą wydarzeń z klasycznego okresu cywilizacji japońskiej. Opowiadania/baśnie są... różne. Bardzo różne. Mamy tu i króciutkie opowiadanka na niecałe pół stroniczki, zawierające jakąś prostą historyjkę, mamy też i dużo dłuższe legendy, niosące ze sobą ważny przekaz.
     Tematyka prezentowanych opowieści jest różnorodna i jest w nich miejsce na wszystko. Spotkamy i cesarskich urzędników, i buddyjskich mnichów, chłopów pracujących w polu, bogów i bodhisattwów w różnych wcieleniach oraz, nierzadko magiczne, zwierzęta. Wśród tych ostatnich szczególnie wyróżniają się lisy, które nierzadko mogą przybrać ludzką postać i wchodzić w interakcje z człowiekiem oraz węże. Częsty motyw stanowią także odwiedziny osób żywych przez ich zmarłych bliskich i krewnych, którzy wskazują, w jaki sposób można ulżyć ich doli na tamtym świecie i pomóc odrodzić się w jednym z rajów (najczęściej w roli takiego "biletu" występuje buddyjska Sutra Lotosu).

sobota, 29 marca 2014

"Złapać życie za ogon" - John Grogan

     Z Johnem Groganem, felietonistą "Philadelphia Inquirer" zetknąłem się już wcześniej przy okazji lektury "Marley i ja". Już wtedy przekonałem się, że potrafi w bardzo interesujący sposób opowiadać o sprawach życia codziennego. W tamtej książce była to historia losów jego psa, labradora Marleya, którego z jednej strony uważał za najgorszego psa na świecie, a z drugiej - za ukochanego członka rodziny, którego braku nie można byłoby sobie wyobrazić. Była to historia pełna wzruszeń, radości - ale też złości, zdenerwowania, zrezygnowania i zmęczenia. Po prostu życie z psem w całej okazałości.
     W tym zbiorze felietonów Marley znów powraca, choć nie jest, co zrozumiałe, główną jego postacią. Niemniej - to chyba jemu można zawdzięczać tytuł książki. A co w środku? Ano w środku dziesiątki felietonów zgrupowanych w trzy tematyczne kategorie: Rodzina, Zwierzęta oraz, najbardziej obszerną, Życie. Odnajdujemy tam zarówno bardzo osobiste felietony, poświęcone bezpośrednio autorowi i jego najbliższym (jak choćby te o wycieczkach do różnych miejsc w Stanach z synem, o odwiedzinach u matki, o pierwszym papierosie czy o spotkaniu z Pierwszą Damą), jak i bardziej ogólne, skłaniające do głębszych przemyśleń (tu przykładem mogą być rozważania na temat obecnych standardów kontroli na lotniskach i ich celowości). Na łamach książki spotykamy też niezwykłych ludzi, jakich być może codziennie, nieświadomie, mijamy na ulicach. Poznajemy historię niesłyszącej dziewczynki, która dzięki upartej pracy nauczyła się grać na skrzypcach, nastoletniej matki, która, z miłości do dziecka, dała radę się wyzwolić z narkomanii. A także rodziny, której linie lotnicze zgubiły ulubionego kota podczas ich przeprowadzki do Wielkiej Brytanii. Albo wreszcie Barry'ego Greenberga, który odbył podróż na Biegun Północny, by tam rozsypać prochy swojego husky czy zwykłego żołnierza, który wysłany do Iraku zorganizował wielką akcję pomocy tamtejszym ubogim dzieciom.

niedziela, 26 stycznia 2014

"Przekładaniec" - Stanisław Lem

     XXXIII tom dzieł zebranych Stanisława Lema, zatytułowany "Przekładaniec", to zbiór krótszych utworów pisarza, które nie nadawałyby się na samodzielne książki. Są tu i słuchowiska radiowe i scenariusze filmowe na podstawie Lemowych powieści. Plus posłowie J. Jarzębskiego poświęcone właśnie nienarracyjnym utworom Lema. Czyli pakiecik bardzo zgrabny, ale zarazem tak zróżnicowany, że nie da się w nim wyróżnić jakiejś dominanty, ani też streścić fabuły. Dlatego każdy z utworów będzie omówiony osobno. A więc, do dzieła!
     "Czy pan istnieje, Mr Johns?" - sztuka, bo tak wypadałoby to nazwać, oparta na dość ciekawym aspekcie cyborgizacji. Otóż, jest sobie kierowca rajdowy. Kierowca jeździ agresywnie i ma wypadki. A w wyniku wypadków odnosi kontuzje, których skutki są niwelowane przez zakup protez. I tak krok po kroku tytułowy Johns ma w sobie coraz mniej człowieka, a coraz więcej maszyny. I coraz więcej długów, zaciągniętych na zakup nowych części. W końcu, gdy elektronika zastąpiła nawet jego półkule mózgowe, producent części pozywa go do sądu i żąda by Johns, resp. maszyna, będąca nim kiedyś, stał się reklamą firmy, stojącą w oknie wystawowym. Z kolei Johns domaga się od firmy odszkodowania za brak możliwości dalszego zarabiania startami w rajdach, z których został wykluczony jako "automatyczne bezludne urządzenie". Do rozważań.