Książka-wspomnienie. Blisko 60-letni człowiek przenosi się, niczym wehikułem czasu, do lat swej szkolnej młodości i snuje opowieść o swojej pierwszej - i jedynej zresztą - miłości. Historia mogłaby się przydarzyć wszędzie i jej uniwersalność jest dużą zaletą. Dzięki temu łatwiej się wczuć w sytuację Landona Cartera, syna jednego z kongresmenów Karoliny Północnej.
Landonowi niczego nigdy specjalnie nie brakowało i żyło mu się dostatnio - choć ceną za to był niestety permanentny brak ojca w domu i, w pewnym stopniu brak możliwości samodzielnego podejmowania decyzji życiowych. Jeden z takich przypadków, jak się potem okazało, miał zaważyć na całym jego życiu. Landon został zmuszony do wzięcia udziału i wygrania wyborów na przewodniczącego szkolnego samorządu. Co za tym idzie, jako osoba funkcyjna, nie miał wyboru i musiał iść na bal na rozpoczęcie roku, a co gorsza - nie mógł na niego iść sam. Musiał zaprosić jakąś dziewczynę...