Nagłówek reklamowy

sobota, 22 lutego 2014

"Cyfrowe marzenia : historia gier komputerowych i wideo" - Piotr Mańkowski

     Przyznać się - kto z Was nigdy, ani razu, nie grał w żadną grę elektroniczną? Na komputerze? Na konsoli? Na wielkim automacie do gry? A może chociaż w zająca łapiącego jajeczka na radzieckiej minikonsoli? No właśnie. Gry elektroniczne już od kilku dekad są nieodłącznym elementem codziennego życia i jest praktycznie niemożliwe, by nie zetknąć się z nimi choć raz w życiu. Dla większości młodzieży są, cóż tu kryć, jednym z podstawowych elementów rozrywki. A skoro tak, to warto się czegoś więcej o nich dowiedzieć - skąd się wzięły i jak powstawały, poznać najważniejsze z nich, ich autorów i producentów. Całą tę wiedzę, podaną w przystępny sposób można znaleźć w tej oto książce.
     Autor przedstawia dzieje gier elektronicznych w układzie chronologicznym, z podziałem na dekady. Swą interesującą opowieść zaczyna w latach 70. Wprawdzie pierwsze, jeszcze bardzo prymitywne programy, które na upartego można byłoby nazwać grami, powstawały już wcześniej (kółko i krzyżyk na komputer rozmiarów słonia pod sam koniec lat 50, pierwsza symulacja tenisa stołowego po kolejnych 10 latach), to jednak dopiero w latach 70 z "wirtualnego" jaja zaczęły się wykluwać pierwsze pomysły. Ponieważ miniaturyzacja cały czas wciąż była w powijakach, nie może dziwić fakt, że pierwsze maszyny, przeznaczone wyłącznie do grania, były wciąż większe od człowieka. Dostępne na nich atrakcje dziś wywołałyby jedynie uśmiech politowania, ale wtedy przyciągały młodzież jak potężne magnesy, oferując możliwość przeżycia wirtualnej przygody. Z drugiej strony, to, że grafika stała na bardzo niskim poziomie, stwarzało szerokie pole dla wyobraźni... 

     Nie minęło wiele czasu, gdy zaczęły powstawać konsole domowe, a potem także komputery, z Atari na czele. I krok po kroku, zaczęły powstawać nowe, coraz bardziej zaawansowane gry. Do walki o klienta wkraczały nowe firmy, z niezapomnianym Commodore Jacka Tramiela na czele. I historia rozwoju gier to jedno, ale historia rywalizacji między firmami, o rząd dusz graczy i jak największą część rynku - czyta się jak bardzo dobry kryminał, niepozbawiony dramatycznych zwrotów akcji i ostrej, często bezwzględnej walki...
     Razem z autorem odbywamy podróż w czasie, dla wielu z nas do lat dzieciństwa i młodości, kiedy omawiane gry były dla nas szczytem techniki i grywalności. Kiedy spędzaliśmy przy nich długie godziny, walcząc z komputerem lub kolegą siedzącym obok. Obserwujemy, jak rodził się rynek gier na komputery PC i jak powstawały kolejne generacje konsoli. I, niestety, zauważamy ze smutkiem, jak wraz z rozwojem technicznym, jak z coraz lepszą grafiką, gdzieś gubiły się nowe, odkrywcze pomysły, jak miejsce innowacyjnych autorów zajmowały rekiny biznesu nastawione na zysk i produkujące sequele lub w najlepszym razie klony dawnych przebojów...
     Podróż kończy się koło 2009 roku. Pokonujemy w niej drogę od pojedynczych piksli na ekranie do wielkich wirtualnych światów w Grand Theft Auto czy World of Warcraft, od zająca z jajkami po PS3 i Wii. Odświeżamy sobie w pamięci największe hity rozrywki cyfrowej - że wymienię tylko PacMana, Civilization, Alone in the Dark, Doom czy Tomb Raidera. A że w książce jest całkiem sporo screenów, to tym lepiej dla naszych wspomnień. Dodatkowo podana jest niemała lista stron internetowych, z których można ściągnąć sporo gier na licencji abandonware. Zdecydowanie można się na nie skusić...
     Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to chyba jednak zaniżenie znaczenia gier strategicznych i sportowych - żeby w tak obszernym opracowaniu nie zająknąć się ani słowem o serii Heroes of Might and Magic? Nic o Championship/Football Managerze? Omawiając EA Sports, pominąć całą serię FIFA? W grach wyścigowych zatrzymać się na Pit Stopie (bo jednak Need for Speed to trochę co innego)? Nie zaszkodziłoby je dodać.
     Pomimo tych drobnych uwag - książkę można i należy polecić wszystkim miłośnikom przesiadywania przed ekranem i oddawania się wirtualnej rozrywce. W końcu zawsze warto wiedzieć, skąd się tak naprawdę to wszystko wzięło i poznać osoby, którym się to zawdzięcza...

2 komentarze:

  1. Książek tego typu jest na naszym rynku na tyle mało, że każda jedna cieszy :-) Sam mam jeszcze "Bajty Polskie" Bartka Kluski, rzecz również godna uwagi, choć obecnie raczej już niedostępna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za informację, na pewno się przyda. A jeśli kiedyś ją upoluję, to i tu opinii o niej nie zabraknie. Pozdrawiam!

      Usuń