Świat Dysku, ale jednak inaczej, niż w cyklu głównym. Jak wiadomo, zaczęło się od tego, że uniwersyteckim magom stworzył się świat. Kulisty. Dziwnie podobny do naszej Ziemi, a jednocześnie dla nich tak niezwykły, jak dla nas idea czterech słoni i A'Tuina. No i magowie sobie ten świat obserwują (a Myślak Stibbons nawet mniej więcej rozumie - choć bardzo często musi się odwoływać do idei kwantów), przyglądają się rozwojowi poszczególnych cywilizacji (przed ludźmi były m.in. inteligentne kraby) i próbują wpłynąć na losy tej kuli na tyle, by ludzkość nie wyginęła w czasie kolejnej epoki lodowcowej. Tym razem wszystko zaczyna się sypać, kiedy niejaki Karol Darwin pisze książkę. Ale nie o powstawaniu gatunków. O ich STWARZANIU.
Ponieważ HEX symuluje, jako konsekwencję powstania właśnie takiej książki, spowolnienie rozwoju ludzkości oraz jej zagładę w okowach lodu, magowie postanawiają przeniknąć do świata Kuli, poingerować i tak pozmieniać historię, by Darwin jednak napisał właściwą książkę. Co jednak nie okazuje się takie proste, jak początkowo myśleli. Wstępne wyliczenia Myślaka wskazały, że trzeba będzie interweniować jedynie w 17 drobnych sytuacjach, które miały spowodować, że Darwin wsiądzie na statek, dopłynie na Galapagos, natchnie się ewolucją, przemyśli i napisze książkę. Niestety okazuje się, że te drobne interwencje wywołują konieczność kolejnych, a ich liczba rośnie lawinowo, sięgając dziesiątek tysięcy. Tym bardziej, że książkę o ewolucji Darwin pisze tylko w jednym z miliardów wariantów przyszłości...
Magów z Ankh-Morpork czekają niezwykle skomplikowane operacje logistyczne, wliczając w to przeniesienie Darwina do Świata Dysku, na wyspę boga ewolucji. I starcie z Audytorami, którzy uparcie próbują zniweczyć ich plany. Ci, którzy czytali "Złodzieja czasu", łatwo się domyślą, jakiej broni użyli magowie, pozostałym zaś powiem tylko tyle, że broń ta miała bardzo niewielkie rozmiary, za to była bardzo słodka.
I to tyle jeśli chodzi o sam Świat Dysku. Ale cykl "naukowy" zawiera też, i to właściwie w proporcji 1:1, dość poważne opracowania popularno-naukowe, mające na celu ukazanie czytelnikowi teoretycznych podstaw tego, z czym musieli się mierzyć magowie w związku ze Światem Kuli. Tym razem zróżnicowanie tematyczne jest dość duże, a podstawy teorii doboru naturalnego oraz kreacjonizmu zdecydowanie należą do najłatwiej przyswajalnych, nawet jeśli towarzyszą im cytaty z dzieł Darwina. Ale mamy też zaawansowane problemy matematyczne (hotel Hilberta, teoria zbiorów Cantora sięgająca hipotezy continuum i rosnących aż do alef-xpleksów nieskończonych mocy zbiorów) oraz fizyczne (ogólna teoria względności, kwanty, a nawet teoria strun, sześciowymiarowe D-brany i wszechświaty równoległe).
I tu niestety pojawia się pewien problem, bo o ile wyjaśnienia są napisane nawet w miarę przystępnym językiem, o tyle tak wysokie natężenie abstrakcji trochę czytelnika nuży, a co mniej odpornych może skłonić do przekartkowywania rozdziałów teoretycznych. Mam wrażenie, że autorzy próbowali tu złapać za ogon co najmniej o jedną srokę za dużo i że to nie był najszczęśliwszy pomysł. Co nie znaczy, że nie warto sobie poczytać i czegoś ciekawego się dowiedzieć. Przyjemne z pożytecznym? Jak najbardziej!
PS. Ciągłe używanie umpty jako nazwy wielkiej, ale nieokreślonej liczby - wkurza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz