Kozak, Ukraina - to pojęcia, które w świadomości przeciętnego Polaka od razu wywołują stereotypowe skojarzenia. Ukraina - to nasze dawne ziemie, nasze Kresy, tereny, na których niegdyś rządziła Rzeczpospolita. A Kozak - romantyczny, najlepiej jeszcze przystojny jak filmowy Bohun, dziki, miłujący swobodę, hulaka - i wróg Polski. No ale stereotypy stereotypami, a prawda, jak to zwykle bywa - pośrodku leżała. A gdzie, w jakich rejonach - o tym właśnie mówi ta książka.
Trzeba bardzo wyraźnie podkreślić, że autor bardzo obficie korzysta z tekstów źródłowych - ukraińskich, polskich, rosyjskich. Często przytacza ich duże fragmenty (w polskim tłumaczeniu), pozwalając czytelnikowi wyciągać także wnioski samemu. A pisze na wiele tematów i przedstawia opis Kozaczyzny bardzo szczegółowy...
Książka liczy sobie trzynaście rozdziałów, każdy z nich poświęcony innej dziedzinie codziennego życia. Większość z nich ma dodatkowo dwudzielną strukturę - na początku omawiane są sprawy codzienne Kozaków, potem zaś autor przechodzi do kolejnego "odcinka" historii Siczy, Zaporoża i Kozaków, którą przedstawia od, w zasadzie, XIV wieku po przełomowy rok 1648, dobrze znany z polskiej historii. I tak, krok po kroku, przed oczami czytelnika powstaje coraz pełniejszy obraz Dzikich Pól, dowiaduje się on o sprawach, dla których w literaturze pięknej miejsca nigdy nie było, które były dla niego nieznane.
Na samym początku dostajemy dane "geograficzne", dowiadujemy się o klimacie ukraińskim, o bogactwie dzikiej zwierzyny w stepach - i o klęskach szarańczy, o porohach Dniepru i o wyspie Chortycy, gdzie miała swoją siedzibę jedna z Siczy. Następnie zostaną nam przybliżone pierwsze informacje o Kozakach, pojawiające się w historycznych źródłach i o ich rywalach o terytoria zaporoskie - Tatarach. Szczegółowo opisywane są wydarzenia historyczne - początki tworzenia społeczności kozackiej, działalność Rzeczypospolitej względem niej, utworzenie rejestru i uchwały podejmowane w sprawach ukraińskich. I tak czytelnik jest prowadzony do wybuchu powstania Kosińskiego i towarzyszących temu okoliczności - w tym momencie pojawia się pierwsza dygresja, nazwijmy ją obyczajową - o sposobach wyboru starszyzny kozackiej, o zaliczanych do niej stanowiskach i przywilejach im przysługujących, a także o ich obowiązkach względem czerni.
Kolejny, piąty rozdział, jest w większej części poświęcony kolejnym Siczom kozackim, których w całej historii Kozaczyzny da się wymienić co najmniej osiem. Dowiadujemy się, gdzie były budowane, jak wyglądały fortyfikacje i kto je zamieszkiwał. W tym samym rozdziale płyniemy też dalej z nurtem historii i poznajemy losy kozackich wypraw morskich do wybrzeży tureckich oraz krwawo stłumionych powstań Nalewajki i Łobody. Kolejny rozdział oprócz wiedzy o kolejnym okresie historycznym, o tym, jak Kozacy byli wykorzystywani w wojnach z Moskwą i Turkami, przynosi wiedzę o próbach sformalizowania przywilejów i wolności kozackich a także o podejmowanych w tamtym czasie próbach kolonizacji Ukrainy.
Następnie przenosimy się w czasy unii brzeskiej - wydarzenia bardzo ważnego dla przyszłych losów Kozaczyzny. Mniej więcej od tego czasu wśród kozaków, którzy w samych początkach nie stanowili grupy jednolitej etnicznie i wyznaniowo, zaczyna narastać przywiązanie do wiary prawosławnej i bunt przeciwko unii. Korzystając z dogodnego tła historycznego w tym rozdziale autor opisuje też dzieje cerkwi i monastyrów ukraińskich, powstających w tamtych właśnie czasach.
Kolejne dwa rozdziały to odpoczynek od spraw historycznych i ponowne przejście do codziennego bytowania. Snuje się opowieść o tym, jak Kozacy mieszkali, jak się ubierali, co jedli i pili. A także o tym, jak w trudnych warunkach siczowych radzono sobie z chorobami, skoro o medykach z prawdziwego zdarzenia trudno było wtedy marzyć. W części poświęconej codziennym zajęciom, gospodarce i zdobywaniu pożywienia przewija się też wątek handlarzy-czumaków, którzy odgrywali dużą rolę w zaopatrzaniu Siczy w potrzebne do życia towary. Po tej części przechodzimy do wojny z Turcją, a zwłaszcza bitwy pod Chocimiem.
W rozdziale dziesiątym dowiadujemy się o tym, co nastąpiło po bitwie chocimskiej, jak przebiegały rozmowy Kozaków z Rzecząpospolitą i jaką rolę w tym wszystkim odegrali krymscy Tatarzy. A także o tym, jak odnosili się Kozacy do kobiet, jak wyglądał zwykły dzień na Siczy, jak świętowali Kozacy Wielkanoc i jakie zabawy i hulanki lubili najbardziej. Wątki etnograficzne kontynuuje kolejny rozdział, poświęcony w całości i wyłącznie dumom kozackim - analizowane są pojawiające się w nich motywy, postaci i wydarzenia historyczne, kształtujące w ten sposób świadomość kozacką. Co warto podkreślić, przytaczane są obszerne cytaty z tych pieśni, pozwalające na możliwie pełny wgląd w ten element ludowej kultury mieszkańców ukraińskich stepów.
Ostatnie dwa rozdziały, w swoich częściach historycznych opisują ostatnie wydarzenia poprzedzające wybuch powstania Chmielnickiego - poselstwa kozackie do władców polskich, ich postawę wobec Kozaków i sejmowe uchwały ich dotyczące, a także serię mniejszego kalibru powstań i buntów, które stanowiły zapowiedź nadchodzącej wielkiej i krwawej wojny. Kulturowo zaś - autor omawia obrzędy kozackie - te radosne, związane ze ślubem, weselem, ale też smutne, towarzyszące śmierci i pogrzebom. A także dość szczegółowo i obszernie - kwestie sądownictwa na Siczy: skomplikowanej tytulatury, sposobu rozstrzygania sporów i prowadzenia śledztwa - oraz kar, okrutnych i brutalnych, jak zresztą okrutną i brutalną bywała rozwścieczona czerń...
Książkę uważam za bardzo wartościową, sądzę, że pozwala spojrzeć na pewne wpajane nam w literaturze mity i stereotypy krytycznym okiem i zweryfikować pewne twierdzenia. Pozwala sobie uświadomić, że kozacka dola to nie tylko swobodne hasanie po szerokim stepie wraz z grupą równie wolnych ludzi, ale także ciężka codzienność, głodna, obdarta i niewesoła, narażona w każdej chwili na ataki ze strony Tatarów, Turków, czy innych sąsiadów, którzy zawsze traktowali Kozaków z wyższością, uważali za ludzi gorszej kategorii. Czy w tej sytuacji aż takim dziwnym się wydaje, że jedną z niewielu kozackich radości były łupieżcze wyprawy, w czasie których mogli udowodnić, że wcale nie są gorsi od innych? A przy okazji - zdobyć łupy, pozwalające przeżyć w jako takich warunkach - dla przykładu żołd dla kozaka rejestrowego, jeśli dobrze liczę, z trudem by starczył na jedną beczkę piwa rocznie... Nie można też, po lekturze, nie zadać sobie pytania - jak potoczyłyby się losy Rzeczypospolitej, gdyby polscy królowie i polska szlachta byli ludźmi nieco mniej dumnymi i zechcieli uznać Kozaków za choć trochę równych sobie, uczynić z nich prawdziwego sojusznika? Czy byłaby szansa wyruszyć na Moskwę i pokonać silnego wschodniego rywala? A może - na Turków i wyzwolić narody bałkańskie? Oczywiście, odpowiedź na to pytanie nie może być jednoznaczna, niemniej warto o tym porozmyślać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz