O Stanisławie Lemie oraz o jego twórczości można by pisać długo i bardzo naukowo. Ale można też w sposób znacznie lżejszy, choć wcale nie mniej treściwy. Wojciech Orliński, dziennikarz zafascynowany wszystkim, co z Lemem związane, próbuje przekazać czytelnikowi swoją fascynację, podzieloną na krótkie, zgrabnie ujęte porcje. Książka stanowi swojego rodzaju leksykon lemologiczny, w którym swoje hasła znajdują zarówno utwory Lema, tematy w nich poruszane, a także osoby, których losy splotły się z losami pisarza. Wszystko to bez przynudzania i przeciągania, w akuratnych dawkach.
Nie jest łatwo streścić książkę, w której nie ma żadnej akcji, żadnej fabuły, zaś większość haseł jest właśnie streszczeniami - bądź to utworów, bądź to epizodów z biografii pisarza. Dlatego raczej po prostu zwrócę uwagę na kilka przykładów tego, co najciekawsze i najtrudniejsze do uzyskania z innych źródeł - informacje o zaginionych utworach S. Lema, o tym, dlaczego naukowiec Wilhelm Eeney z "Głosu Pana" to satyra na pewnego wysoko postawionego przedstawiciela betonu partyjnego, o percepcji Lema w krytyce literackiej i naukowej lat 50. (i o tym, co inżynier Białoborski udowodnił na podstawie danych technicznych zawartych w pierwszych książkach pisarza), czy o tym, jak będzie wyglądać po węgiersku słynne zawołanie bojowe - Awruk!. I wiele innych. Bardzo interesująco zostały przedstawione poszczególne utwory Lema, W. Orliński przedstawia nie tylko podstawowe informacje o fabule, ale przede wszystkim - zwraca uwagę na możliwe sposoby interpretacji utworu, przekazuje dane o poszczególnych wydaniach (co dla niektórych książek stanowi kwestię zagmatwaną i skomplikowaną), nierzadko pomaga odkryć nawiązania i powiązania między nimi.
Równie ciekawie zostały opisane najbarwniejsze postaci pojawiające się na kartach utworów. Tichy, Pirx, Klapaucjusz, Trurl - mają swoje hasła, w których w jednym miejscu zostają zebrane informacje o nich, przewijające się w różnych fragmentach tekstów. A oprócz tych informacji - zarys analizy psychologicznej, ich cech charakteru, interpretacja przemawiających przez nich poglądów filozoficznych. Zapewne, bez tego wszystkiego też można czytać ich przygody, ale być może interpretacja Orlińskiego pozwoli zauważyć jakiś interesujący smaczek, który bez niej łatwo byłoby przeoczyć i pominąć?
Kolejna ważna rzecz - to hasła o osobach z realnego świata, o szczególnym znaczeniu dla S. Lema. O jego mentorze, profesorze Choynowskim, o tłumaczu Michaelu Kandlu, o reżyserach filmów, powstających na motywach jego powieści - ale też o najbliższych: synu Tomaszu i żonie Barbarze, o której tak rzadko mówił w wywiadach, a której poświęcił jedno z opowiadań, zatytułowane "Siostra Barbara".
Jako dodatkową ciekawostkę możemy uznać reprodukcje okładek zagranicznych wydań książek S. Lema (są nawet japońskie i tureckie!) oraz ilustracji - autorstwa D. Mroza oraz samego autora.
I wreszcie na koniec pytanie zawarte w tytule - czym są sepulki? Cóż. Radzieccy naukowcy ustalili, że są to mezozoiczne owady, których skamieniałości odkryła wyprawa prof. Rasnicyna i nazwała na cześć S. Lema. Ale to sepulki ziemskie. O kosmicznych wiemy tylko, dlaczego nic o nich nie wiadomo. I że, być może, mają coś wspólnego z murkwiami i pćmami, nie są zaś elementami pornosfery. Ta zagadka na zawsze pozostanie nierozwiązana.
Książkę na pewno doceni każdy miłośnik S. Lema, ale ciekawą lekturą będzie także dla osób w ogóle nie znających twórczości tego autora. Być może zainteresuje je na tyle, by choć część z nich zapragnęła bliżej poznać to, co napisał S. Lem. Jeśli tak się stanie, cel założony przez autora zostanie osiągnięty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz