Nagłówek reklamowy

wtorek, 4 marca 2014

"Toksykologia : wybrane zagadnienia" - pod red. Jerzego Brandysa

     Otaczający nas świat jest bardzo różnorodny i przy obecnym stanie wiedzy żaden człowiek nie zdoła już opanować jej w całości i dogłębnie. Ale zawsze warto próbować rozszerzać swoje wiadomości o nowe dziedziny, choćby tylko powierzchownie. Dlatego tym razem na blogu gości podręcznik toksykologii dla studentów medycyny. Całkiem spory kawał zupełnie solidnej wiedzy z dziedziny, która dla przeciętnego zjadacza chleba jest otoczona pewną aurą tajemniczości. Od razu i z góry zastrzegam: NIE MA tu informacji, jak przygotować trucizny, ani jak je podawać, to nie Vademecum truciciela. Za to o tym, jak je zwalczać i leczyć zatrutych - jest wcale niemało.
     Pierwszy rozdział jest wyjątkowo techniczno-teoretyczny, wymaga maksymalnej koncentracji, a i tak u osób bez odpowiedniego przygotowania pozostawia wyłącznie tzw. blade pojęcie, że trucizny można wykrywać na kilka sposobów, może zostaną w pamięci takie słowa jak spektroskopia i chromatografia, ale szczegóły techniczne działania poszczególnych elementów aparatury oraz składy chemiczne wszelkiego rodzaju mieszanin to raczej nie na głowę przeciętnego człowieka. Lepiej prezentuje się rozdział toksykometryczny - pozwala uświadomić sobie, jak wiele zwierząt laboratoryjnych traci zdrowie i życie w cierpieniach, by człowiekowi żyło się lepiej i bezpieczniej. Niestety jest to ofiara konieczna i można tylko dążyć do tego, by rolę zwierząt w procesie testowania zagrożeń ograniczyć do absolutnego minimum... Poszczególne metody testowe są opisane dość szczegółowo i, choć przecież służą słusznej sprawie, czasami budzą dreszcze. A z ciekawostek można się dowiedzieć, że szczury są mniej więcej trzykrotnie odporniejsze na alkohol niż króliki i psy.

     Kolejny rozdział dotyczy postępowania klinicznego i jest chyba najbardziej pożytecznym dla czytelnika spoza kręgów medycznych. Na pewno warto zapamiętać sposoby postępowania w przypadku zatruć substancjami, z którymi każdy z nas może się zetknąć (trujące grzyby, alkohol, tlenek węgla i inne). Autorzy poświęcają też kilkanaście stron problematyce uzależnienia od narkotyków (zanim ktoś po nie sięgnie, niech przeczyta, linijka po linijce, jakie mogą być tego skutki i czy aby na pewno chce się doprowadzić do takiego stanu) oraz dopingu w sporcie. Ilu z Was wie, że taki, na przykład, etanol, oprócz sportów samochodowych, jest zabroniony także w łucznictwie, pięcioboju nowoczesnym i, zdaje się, strzelectwie, lecz jest wiele dyscyplin, w których nie jest uważany za środek dopingujący?
     Kolejne rozdziały, choć również mogą dostarczyć solidnej wiedzy, raczej nie będą potrzebne poza sporadycznymi przypadkami (toksykologia środowiska jest już raczej domeną specjalistów), choć, jakby się dobrze zastanowić, to kwestie monitoringu zanieczyszczenia stanowiska pracy (zwłaszcza w przemyśle) wcale takie oderwane od rzeczywistości nie są i może jednak zapoznanie się z przyjętymi normami wcale nie byłoby głupim pomysłem. Ot tak, na wszelki wypadek - żeby nie robić za świnki morskie czy inne myszki.
     Na zakończenie bardzo szczegółowy opis działania niektórych toksycznych substancji - a to metali ciężkich, a to pestycydów, a to produktów benzynopodobnych. Można, ale to już raczej też dla miłośników tematyki, a jeśli się takim nie jest, to po prostu należy wiedzieć, że jest taka książka, w której to jest opisane, oraz gdzie jest najbliższa biblioteka, w której ewentualnie można po nią sięgnąć. Choć w momencie, w którym taka informacja nabierze życiowego znaczenia, prawdopodobnie tych samych informacji szybciej i przystępniej udzieli już odpowiedni lekarz...
     Podsumowując - jeśli już ktoś się chce czegoś o truciznach, toksynach i zatruciach dowiedzieć, to pewnie kiedyś na tę książkę trafi. Ale tak naprawdę raczej wystarczy mu przeczytać te 2-3 rozdziały, a resztę można przejrzeć albo w ogóle odpuścić. Ten, kto dobrowolnie przeczyta (uważnie!) całą resztę, najprawdopodobniej okaże się studentem medycyny lub lekarzem. Albo kandydatem na takiego w niedalekiej przyszłości...

PS. Okładki oryginalnej nie ma, bo w bibliotece książka dostępna tylko w takiej, oprawionej już, postaci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz