Nagłówek reklamowy

sobota, 10 maja 2014

"Mundiale z akredytacją" - Andrzej Gowarzewski

     Mundial w Brazylii zbliża się wielkimi krokami, nadeszła więc pora na trzecią część cyklu encyklopedii piłkarskiej FUJI poświęconego mistrzostwom. Tym razem opisywane są turnieje, na których Andrzej Gowarzewski (wraz ze swoimi współpracownikami, Markiem Wielgusem i Bożeną Szmel) był akredytowany i których atmosferę mógł chłonąć bezpośrednio, bez pośrednictwa telewizji czy innych mediów. Podróż po arenach mistrzowskich zmagań zaczynamy od bardzo udanych dla Polaków rozgrywek w Hiszpanii w 1982, a kończymy, wbrew temu, co sugeruje napis na okładce, w 2010 w RPA (nadchodzącym mistrzostwom poświęcone zostaną bowiem kolejne dwa tomy).
     Do tej książki mam już trochę inne podejście, niż do poprzedniej, "historycznej" - z tej prostej przyczyny, że wiele z opisywanych tu pojedynków miało miejsce już za mojego życia i byłem świadkiem naprawdę niemałej ich części (co prawda, w telewizorze, ale zawsze). A zupełnie inaczej czyta się o postaciach i wydarzeniach, z którymi wiążą się własne, wyjątkowe i niepowtarzalne przeżycia.
     Oczywiście, jak zawsze mamy do czynienia z książką niezmiernie solidną, zawierającą kolosalną dawkę zawsze sprawdzonych informacji. Nawet jeśli chodzi o strzelca bramek dla ekipy Fidżi w meczu eliminacyjnym sprzed 20 lat. I zdjęcia, stanowiące doskonałe uzupełnienie prezentowanych treści, nierzadko unikalne w skali światowej. Gdyby pozostać wyłącznie przy tym - przy materiałach statystycznych z dołączonymi zdjęciami - samo to wystarczyłoby, by móc wystawić książce ocenę celującą, jednak krąg jej czytelników byłby wtedy ograniczony przede wszystkim do futbolowych maniaków, lubujących się w cyferkach, nazwiskach i datach. Jednak najistotniejszym elementem jest tekst - autor prowadzi narrację w sposób bardzo wciągający, a jednocześnie potrafi dzielić się z czytelnikiem celnymi spostrzeżeniami, skłaniać go do przemyśleń, których rezultaty nierzadko odbiegają od tego, czym nas masowo i regularnie karmią popularni dziennikarze telewizyjni czy prasowi. 
     Dłuższe rozwodzenie się nad tą książką byłoby w zasadzie powtarzaniem pochwał pod adresem serii, które wypisywałem już przy okazji opisywania poprzedniego tomu. Dlatego powiem tylko tyle - zdecydowanie warto. I na pewno przyjemniej będzie się oglądało brazylijski turniej po przeczytaniu całego pięciotomowego cyklu, niż bez tej lektury. A kolejny tom wyjdzie już niedługo, więc można spodziewać się kolejnej porcji pochwał pod adresem autorów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz