Zbieranie grzybów jest jednym z ulubionych "sportów narodowych" w Polsce i chyba każdy z nas zna przynajmniej jednego zapalonego grzybiarza (o ile sam nim nie jest). Co tu ukrywać, sam też lubię pochodzić po lesie i poszukać tych, co to po deszczu mają zwyczaj się pojawiać (jeść za to - wcale). Książka, zaimportowana z Czech, była i jest moim trzecim atlasem grzybów (pierwsze były znacznie skromniejsze i nastawione na rysunki) i służy mi po dziś dzień. Jego olbrzymią zaletą stanowią duża objętość - ponad 300 gatunków grzybów oraz zdjęcia dla każdego z nich. Niby rysunki też mają swój styl, są niewątpliwie bardziej artystyczne, ale... do rozpoznawania zebranych okazów jednak zdjęcia nadają się lepiej.
Oprócz zwykłej funkcji użytkowej autor spisał się bardzo dobrze także na płaszczyźnie popularyzatorskiej - niemała część omawianych przez niego gatunków jest bardzo rzadka i przeciętny zbieracz może ich nie spotkać (ewentualnie - nie zwrócić na nie uwagi) przez całe życie. Warto zaś, przynajmniej w taki sposób, poznać takie oryginalne grzyby jak czarka szkarłatna, czernidłak przemijający, który żyje jedynie parę godzin, czy kilka różnych gatunków gwiazdoszy - nawet jeśli się nimi nie najemy.
Do każdego grzyba, oprócz zdjęcia, dołączone zostały informacje pozwalające dokładnie go zidentyfikować. Oprócz szczegółowego opisu wyglądu, także dane o okresie i najbardziej typowych miejscach występowania, także parę słów o jego wartości - przede wszystkim kulinarnej, ale tam, gdzie dany gatunek jest ciekawy z jakichś innych względów, zostało to szczegółowo zaznaczone.
Niemało uwagi poświęcone zostało także gatunkom istniejącym w powszechnej świadomości jako "huby" - niejadalne, więc pozornie mało interesujące. A nierzadko barwne, kolorowe i... szkodliwe bardzo. Szkodliwość grzybów zresztą to wcale niewąski temat. Jedne wywołują choroby drewna, przynosząc milionowe straty gospodarce, drugie niosą zatrucia, a czasem śmierć, mało doświadczonym zbieraczom. Dlatego kto nie umie bezbłędnie rozpoznać muchomora sromotnikowego, zasłonaków czy lejkówek, lepiej niech omija szerokim łukiem grzyby blaszkowe. Bo rurkowe w najgorszym razie skończą się bólem brzucha... Zatruciom i truciznom jest poświęcony całkiem spory rozdział, skutecznie zwracający uwagę na ryzyko i możliwe bardzo przykre konsekwencje spożycia nieznanego, błędnie zidentyfikowanego lub nawet niewłaściwie przechowywanego owocnika...
Dodatkowe rozdziały wzbogacające wartość atlasu to: systematyka grzybów (dość ogólna, co prawda, i prawdopodobnie, po tych prawie 40 latach, lekko już nieaktualna), krótka charakterystyka różnorodności budowy owocników (najprzeróżniejsze kształty, budowa anatomiczna, rozmnażanie), garść przepisów kulinarnych z różnych krajów, a przede wszystkim zbiór zasad postępowania na grzybobraniu, dzięki stosowaniu których i grzybiarz będzie mieć miłą i przyjemną rozrywkę, i przyroda nie ucierpi ani trochę. Może czasami zbytnio trącących dydaktyzmem ("Wędrówkę na grzyby powinno się rozpoczynać w pogodnym nastroju" - a to już wyjść zdenerwowanym i rozpogodzić się podczas leśnego spaceru nie wolno?), ale na pewno pożytecznym.
Atlas jest stareńki, wydanie polskie liczy sobie coś 36 lat (a oryginalne - jeszcze 11 więcej) i być może nawet chętnie zastąpiłbym go nowym, doskonalszym modelem (ten wszak pozostawiając spokojnie na półce, jako miłą pamiątkę), gdyby nie to, że na taki jeszcze nie trafiłem - owszem, w nowych atlasach zdjęcia ładne, lepszej jakości, nie przeczę, ale jakoś tak opisywanych gatunków mniej sporo, a i teorii trochę brakuje. Ewentualnie cena osiąga takie wartości, że dziękuję, postoję. W każdym razie - ten atlas polecić mogę z czystym sumieniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz