Hmmm. Tego jeszcze na moim blogu nie było - książka w pełni obcojęzyczna, bo polskiego przekładu się do dziś nie doczekała, choć powstawała w latach 30, z przeróbkami w latach 50. Być może stanowi część dylogii, lecz pewności nie mam. A skoro tak - jako całość traktuję. A więc, zaczynając od samiusieńkiego początku - kim właściwie był tytułowy Sahajdaczny?
Ci, którzy interesują się chociaż trochę historią Rzeczypospolitej Obojga Narodów, ze szczególnym uwzględnieniem losów Kozaczyzny, na pewno ten przydomek znają. Dla tych, którzy się z nim nie zetknęli - Petro Konaszewicz, Sahajdacznym zwany, był jednym z najwybitniejszych przywódców kozackich, mającym olbrzymie zasługi dla Siczy, a jednocześnie - co dla niektórych może być trudne do pomyślenia - nie będącym wrogiem państwa polskiego.
Książka przedstawia jego życie, zarówno "służbowe" jak i osobiste (w odpowiednio zbeletryzowanej formie), z wieloma wątkami pobocznymi, pozwalającymi lepiej odczuć atmosferę pierwszej ćwierci XVII wieku. Samego Sahajdacznego poznajemy, gdy przyjeżdża do jednego z kozackich chutorów, spotkać się ze swoją narzeczoną, Nastią i wręczyć jej cenne podarki zdobyte podczas ostatniej wyprawy. Wtedy też ma okazję dowiedzieć się o ciężkim losie kozaków z ziemi siwierskiej (wątek reprezentować będą przede wszystkim Daniła Korż z żoną Horpyną), którzy bezprawnie zostali zmuszeni do podporządkowania się świeżo przybyłemu na te ziemie polskiemu szlachcicowi. Ich próby dochodzenia swoich praw w sądzie były oczywiście skazane na niepowodzenie... Sahajdaczny ostatecznie odjeżdża do Kijowa, w ważnych sprawach politycznych, obiecując Nasti, że po nią wróci i zabierze, by tam, w Kijowie, mogła się nauczyć, jak być damą, godną małżonką kozackiego hetmana.