Przeciętny, weekendowy kibic zainteresował się bliżej Formułą 1, kiedy przebił się do niej Robert Kubica. Od razu - Kubicomania, wysyp domorosłych specjalistów od F1 na każdym kroku. Gdy uległ wypadkowi w rajdzie - uwielbienie przerodziło się w oblewanie pomyjami, a gdy powrócił na trasy rajdowe - nagle wszyscy popisują się wiedzą o rajdach i udają ekspertów. Oczywiście, nie mam na myśli tych, którzy są zainteresowani naprawdę, a ich wiedza nie jest tylko powierzchowna... W każdym razie, czy się jest miłośnikiem weekendowym, czy też prawdziwym pasjonatem sportu samochodowego, warto udać się na poszukiwania tej książki, przeczytać od deski do deski, a potem przydzielić jej jedno z honorowych miejsc na półce.
Biorąc pod uwagę czas jej wydania (1992), kiedy to jeszcze Internet w Polsce był towarem prawie że bajkowym, a już na pewno niedostępnym przeciętnemu Kowalskiemu, stanowi ona prawdziwe arcydzieło. Dostarcza czytelnikowi mnóstwa informacji - zarówno suchych statystyk, jak i tych podanych w formie wciągającej narracji. A opisuje całą historię sportu motorowego - od pierwszych, dziś wywołujących uśmiech rozrzewnienia, zawodów w XIX wieku, po w pełni profesjonalny i zawodowy sport roku 1990.